Karusia kilka lat stała pod drzewem. To był jej dach nad głową. Zamiast słomy pod nogami miała uschnięte liście. W końcu właściciele zupełnie zrezygnowali z zajmowania się koniem, wówczas trafiła pod opiekę Pegasusa.
Niestety miała zaawansowaną astmę, po kilku miesiącach odeszła.