W Pegasusie schronienie znajdują zwierzęta przeróżnych gatunków i typów. Jedno jednak mają wspólne – wymagają opieki, zazwyczaj bardzo poważnej. Dajemy szansę tym najbiedniejszym, najbardziej chorym i ostatecznie porzuconym. Przywracamy nadzieję, zdawałoby się, że utraconą bezpowrotnie.
(na zdj. Gucio, psiak uratowany z Donbasu)
Blabladory, sunia i dziadek odebrane interwencyjnie. Byli głodzeni, skrajnie zaniedbani, spali na mrozie, “śmierdziuchy z zakazem wchodzenia do domu”. Całe życie spędzili w budzie. W azylu znaleźli schronienie na starość. Bardzo słabe stawy, nawracające koszmarne zapalenia uszu i podatność na infekcje. Częste kontrolne badania, specjalne warunki życia. Ale czyż nie jesteśmy zobowiązani wynagrodzić błędy cZŁOwieka, który zniszczył większość ich życia? Jemu udało się podarować dom na ostatnie 3 miesiące życia. O nią wciąż walczymy, po odejściu przyjaciela jest jeszcze delikatniejsza…
Wanda, starsza sunia ściągnięta z ulicy ostrzeliwanej przez Rosjan. Operowana jeszcze w Ukrainie. Przyjechała do Pegasusa skrajnie przerażona. Dziś nie można jej odkleić od ludzi. Niestety urazy zniszczyły jej kręgosłup, wymaga stałego podawania leków i szczególnych warunków. Terapia choć kosztowna to sprawia, że Wanda chodzi!
BonJovi, kucyk z wadami genetycznymi, przetrzymywany w koszmarnych warunkach. Choruje na karłowatość z licznymi chorobami towarzyszącymi. W schronisku żyje szczęśliwie, dzięki częstej korekcji kopyt, zębów i odpowiedniemu żywieniu. Bez sponsorów nie udałoby się ratować jego życia.
Kokos, uratowany jako końskie dziecko przed handlarskim okrucieństwem. Na zdjęciu trakcie gastroskopii. Leczenie zaawansowanych wrzodów, operacja kolki, ponownie wrzody – to krótka historia jego chorób. Jego życie kosztowało już kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Wiemy, że ratując tych najbardziej potrzebujących czasem możemy dać im tylko chwilę. Jednak jesteśmy im to winni i robimy wszystko, by nawet ta chwila była szczęśliwa, bez bólu, w cieple i miłości. Niejednokrotnie jednak, gdy dostają szansę, nasi podopieczni wykazują niezwykłą wolę i radość życia i zaczynają walczyć! Wyrok dni zamieniają na lata wspaniałej emerytury.
(na zdj. 4 z kilkudziesięciu ostatnio uratowanych kotów. Wszystkie skrajnie niedożywione, zarobaczone, chore na koci katar).
Przywracanie nadziei, zwracanie im godności niestety słono kosztuje. Dajemy im wszystko, co w naszej mocy, ale ceny leczenia, leków, rehabilitacji są ogromne. Chore uszy, oczy, stawy, kręgosłupy, wątroby… Do tego jeszcze profilaktyka i higiena zdrowia – regularne „przeglądy”, wizyty stomatologów, korekcja kopyt, suplementacja i stałe leczenie. To się nigdy nie kończy. Ale nie pozwolimy, by przyziemność pieniądza odebrała im ratunek. Wierzymy, że z pomocą miłośników zwierząt będziemy wciąż ratować OFIARY ZNĘCANIA SIE PRZEZ cZŁOwieka.
Blues, niewidomy rezydent odebrany za znęcanie się kilka lat temu. Większość dużych zwierząt nie znajduje domów adopcyjnych, są z nami do końca ich dni. Zdjęcie w trakcie leczenia bardzo poważnych zaburzeń neurologicznych.
Vega, podczas pobierania krwi – na same badania wydajemy ponad 10 000 złotych miesięcznie.
Bułeczka, ocalony z kojca 2×2, w którym żył bez dachu, wśród własnych odchodów. Na zdjęciu podczas badania stawów i kręgosłupa.
Witek, kozi maluszek odebrany wraz z kilkudziesięcioma zwierzętami od psychopaty, który głodził zwierzęta.
Suczki odebrane z pseudohodowli. Mieszkały w klatkach rusztowych by nie trzeba było po nich sprzątać, odchody spadały w dół, a łapki rozjeżdżały się na kratach. Na czas porodu przenoszone do bud, których wejścia zabijano dechami. Potem odbieranie szczeniąt, jak najszybciej by były jak najmniejsze – mikro białe kuleczki sprzedają się najlepiej. A matki? Matki jeśli mają szczęście trafiają do nas. Częściej umierają w mroku 🙁
Co roku setki istnień żyją tylko dzięki Tobie i Twojemu dobremu sercu. Błagamy o pomoc na leczenie tych najbardziej potrzebujących. Niegdyś skazani dziś mają szansę na piękną jesień życia. Pomożesz?