fbpx

Salwa – uratowana!

Kochani, mamy wspaniałe informacje! Zebraliśmy pełną kwotę by zapłacić za życie Salwy. Mała jest już w naszym ośrodku!

Salwa uratowana (klik)

_______________

“Zawsze starałam się być dobra, łagodna, oddana. Nie kopałam, nie gryzłam, wykonywałam każde polecenie mojego Pana. A jednak nigdy nie udało mi się spełnić jego oczekiwań. Im bardziej chciałam, tym gorzej mnie traktował. Szukałam ratunku, czasem próbowałam uciekać! Zasłaniać się, wyrywać. Bez skutku. W końcu zamknęłam się w sobie, mając nadzieję, że jeśli nie będę reagować – przestanie.

Pan postanowił mi pokazać na co go stać, jak traktuje się niewdzięczne konie. Nagłe ciosy widłami aż mnie zamroczyły, przerażający ból uderzył z ogromną mocą. Nie miałam siły się opierać. Wkrótce mocne ręce szybko wyprowadziły mnie z obory. Z bólu i strachu nie widziałam tak wyczekiwanego wolnego świata. Zanim spostrzegłam byłam zamknięta w ciasnej, okropnej przyczepie. Moja szyja pulsowała, coś z niej ciekło, każdy ruch wywoływał ból. Nikt się tym nie przejął, nie zajrzał, nie zatrzymał się nawet w długiej drodze. Po czasie ciagnącym się w nieskończoność – przystanek. W środku nocy trafiłam do kolejnej przyczepy. Było mi już wszystko jedno. – Róbcie ze mną co chcecie – pomyślałam.

Nie pamiętam co było dalej. To była ciężka droga. Zwiastowała piekło, które trwa nadal. Stoję w kolejnym miejscu. Ktoś przychodzi, wrzuca siano, podaje wodę. Nawet szyje oglądali i coś na nią lali. Uśmiechają się jak próbuję jeść ale to nie jest dobry uśmiech. Oni nie są dobrzy, szarpią mną jak mój Pan, czasem chyba nawet gorzej. Mam złe przeczucia, bardzo się boję. Co ze mną będzie dalej? Cóż spotka mnie w kolejnej drodze? Wiem, że stąd wyjadę, jak wszyscy którzy czekali tu przedemną. Nadal czuć ich strach. Mimo wszystko, gdzieś głęboko w sercu mam nadzieję, że jeszcze wszystko będzie dobrze… ja tak bardzo pragnę BYĆ.

Salwa trafiła do handlarza koni rzeźnych. Ma mocno poranioną widłami szyję, ropnie, panicznie boi się ludzi.
Nigdy nie dowiemy się, kim jest człowiek, który znęcał się nad nią.
W ostatnich dniach zmieniła kilka razy właścicieli, by zatuszować jej pochodzenie.

Jesteśmy ostatnią szansą skatowanej, przerażonej klaczy! Cena jej życia to prosty rachunek:
620 kg razy 9 zł. minus 10% kości. 5 000 złotych to koszt jej ocalenia.

Konto statutowe MBANK: 73 1140 2017 0000 4702 0490 3508

Konto zbiórkowe MBANK: 45 1140 2017 0000 4602 1304 2652

Fundacja Pegasus
tel. 600 966 180
ul. Rosoła 36/2
02-796 Warszawa

Languages »